Dzisiejsza lewica jest w większości nazbyt obiektywna, nazbyt idealistyczna; jej działacze patrzą na świat zbyt historycznie. Ta ich historyczność nie jest jednak, niestety, zrozumieniem własnej roli historycznej, umiejscowieniem samych siebie w historii - historię pojmują w sposób sentymentalny, jako zobiektywizowaną, wieczną arenę toczonych tu i teraz, subiektywnych sporów. Największą bolączką tej lewicy jest mesjanizm - chciałaby ona wybawić ludzkość od wszelkich bolączek jakie trapiły ją od czasów Gilgamesza.
Powiedzmy jasno: zbrodnie kapitalizmu wobec całej planety i każdego pojedynczego człowieka nie są wynikiem sprzeniewierzenia się pięknym ideałom - są bezpośrednim następstwem tych właśnie pięknych ideałów. Jak kiedyś mordowano w imię miłości bliźniego, tak dziś morduje się w imię demokracji, czy innych ładnych słów.
Socjalizm nie może maszerować ramię w ramię z liberalizmem. Jedyne dziejowe zadanie jakie stoi przed socjalizmem, to pójść o krok dalej od liberalizmu - a zrobić to można jedynie depcząc po nim.
Oczywiście socjalizm i liberalizm nie stanowią z obiektywnego punktu widzenia dwóch metafizycznych, przeciwstawnych biegunów, wyrażających odwieczną walkę światła z ciemnością. Są to tylko etapy, jak pisze Hegel, postępującego rozwoju prawdy. Ale socjalista nie ma być historykiem, tylko rewolucjonistą - a z punktu widzenia klasy robotniczej sytuacja jest prosta: liberalizm jest na tym świecie tylko po to, abyśmy mogli go zniszczyć, a wraz z nim wszystkie inne twarze kapitalizmu.
Historycznie kapitalizm był antytezą feudalizmu, co oczywiście trzeba przyjąć do wiadomości. Ale - powtarzam - nie chcemy być historykami, tylko rewolucjonistami. Jako tacy musimy zdać sobie sprawę przede wszystkim z historycznej roli socjalizmu jako antytezy liberalizmu.
Skoro więc liberałowie pytają nas o nasz program, odpowiadamy zupełnie szczerze: nasz program polega na zmiażdżeniu głów liberałom!
___
Tekst pierwotnie ukazał się na portalu Rewolucyjnej Lewicy Komunistycznej