Liberalizm - Julian Marchwicki


Dzisiejsza lewica jest w większości nazbyt obiektywna, nazbyt idealistyczna; jej działacze patrzą na świat zbyt historycznie. Ta ich historyczność nie jest jednak, niestety, zrozumieniem własnej roli historycznej, umiejscowieniem samych siebie w historii - historię pojmują w sposób sentymentalny, jako zobiektywizowaną, wieczną arenę toczonych tu i teraz, subiektywnych sporów. Największą bolączką tej lewicy jest mesjanizm - chciałaby ona wybawić ludzkość od wszelkich bolączek jakie trapiły ją od czasów Gilgamesza.
Czym się objawia ten nadmierny obiektywizm historyczny? Okazuje się on bardzo szybko prostackim eurocentryzmem, przejęciem całego oświeceniowego, burżuazyjnego dziedzictwa "postępu" bez najmniejszego zastanowienia nad nim. Lewica taka dostrzega wszystkie wady kapitalizmu, ale widzi też w jej mniemaniu dużo większe wady feudalizmu - i poczuwa się do obrony kapitalizmu wszędzie tam, gdzie stoi on w konfrontacji z tym, co feudalne. Czy to jest ideowo słuszne, czy nie, nad tym można by długo debatować. Ważne jednak są skutki: w mgnieniu oka mamy lewicę, która wszędzie broni "praw człowieka", która wychwala pod niebiosa i uznaje za świętość burżuazyjne rozumienie wolności, burżuazyjny pacyfizm, burżuazyjną moralność - jeżeli ta lewica kiedykolwiek krytykuje burżuazję to tylko dla tego, że jest ona według niej niewystarczająco burżuazyjna; jeżeli ta lewica kiedykolwiek krytykuje liberalizm to tylko dlatego, że nie jest on według niej wystarczająco liberalny, etc. Kapitalizm musi być, dla zachowania pozorów, mniej lub bardziej krytykowany. Zawsze jest on jednak krytykowany jako dziwne wynaturzenie - wyrodne dziecko, które zdradziło same w sobie czyste i piękne burżuazyjne ideały oświeceniowe, a nie jako tych ideałów prawowity dziedzic.

Powiedzmy jasno: zbrodnie kapitalizmu wobec całej planety i każdego pojedynczego człowieka nie są wynikiem sprzeniewierzenia się pięknym ideałom - są bezpośrednim następstwem tych właśnie pięknych ideałów. Jak kiedyś mordowano w imię miłości bliźniego, tak dziś morduje się w imię demokracji, czy innych ładnych słów.

Socjalizm nie może maszerować ramię w ramię z liberalizmem. Jedyne dziejowe zadanie jakie stoi przed socjalizmem, to pójść o krok dalej od liberalizmu - a zrobić to można jedynie depcząc po nim.

Oczywiście socjalizm i liberalizm nie stanowią z obiektywnego punktu widzenia dwóch metafizycznych, przeciwstawnych biegunów, wyrażających odwieczną walkę światła z ciemnością. Są to tylko etapy, jak pisze Hegel, postępującego rozwoju prawdy. Ale socjalista nie ma być historykiem, tylko rewolucjonistą - a z punktu widzenia klasy robotniczej sytuacja jest prosta: liberalizm jest na tym świecie tylko po to, abyśmy mogli go zniszczyć, a wraz z nim wszystkie inne twarze kapitalizmu.

Historycznie kapitalizm był antytezą feudalizmu, co oczywiście trzeba przyjąć do wiadomości. Ale - powtarzam - nie chcemy być historykami, tylko rewolucjonistami. Jako tacy musimy zdać sobie sprawę przede wszystkim z historycznej roli socjalizmu jako antytezy liberalizmu.

Skoro więc liberałowie pytają nas o nasz program, odpowiadamy zupełnie szczerze: nasz program polega na zmiażdżeniu głów liberałom!

___

Tekst pierwotnie ukazał się na portalu  Rewolucyjnej Lewicy Komunistycznej